Kino akcji najwyższych lotów (nomen omen). Film, który cały czas trzyma w pełnym napięciu. W ogóle rzadko można spotkać filmy gdzie ginie zaledwie kilka osób a o filmie możemy mówić: film sensacyjny. Wyrazy uznania także za mylenie widza - wiele osób mających duże doświadczenie w filmach sensacyjnych szybko identyfikuje elementy fabuły. Tutaj natomiast jest stałe poczucie gry, niepewności, zaskoczenia, pewnej dezorientacji. Również pokład samolotu jako miejsce akcji został chyba wykorzystany w 100% i to bardziej jako deski teatru dramatycznego niż planu filmowego.
Tak jest! Do końca nie było wiadomo kto to, uwielbiam takie filmy, do tego świetny Liam!
Zgadzam się. Film trzyma w napięciu od początku do końca. Jedyne co trzeba to uważnie oglądać, wtedy możemy obstawiać kto manipuluje głównym bohaterem. No a później okazuje się ze to jednak nie ta osoba. Dość nietypowe kino akcji,bez żadnych pościgów i śmierci setek osób a jednak możemy ten film nazwać sensacyjnym. Wiedziałam że będzie to dobry film,przez Liama,jednak nie spodziewałam się że będzie aż tak dobry.
Właśnie.Do końca nie było wiadomo kto to, a przecież to wszystko działo się w 1 miejscu - to jest sztuka!
film odkrywczy jak płatność kartą w biedronce...i na końcu ta tandetna scena lądowania samolotu, całkowicie wygenerowana komputerowo zapewne...
wynudziłem się jak mops
Ty się wynudziłeś, a ja nie, i co? czy świat się od tego jakoś szczególnie zmienił? Jakby nie było, to tylko film, do tego z ciekawą intrygą (znasz podobne? jeśli tak, to chętnie bym obejrzał, bo jedyny jaki przychodzi mi do głowy to Plan lotu), a dla mnie to zawsze ważniejsze niż obróbka komputerowa, ale i tak te komputerowe sceny były 100 razy lepsze niż w "Smoleńsku"...
A jak inaczej można nakręcić scenę spadającego samolotu pasażerskiego wartego między 200 a 400 milionów dolarów, do tego wielkości paru domów mieszkalnych jak nie komputerowo? Mieli wynająć samolot, obsadzić go ładunkami pirotechnicznymi i namówić pilota żeby wykonywał chaotyczne manewry tuż nad ziemią?
Co za durny komentarz...to jest jedna z takich scen, które nagrywa się komputerowo.
Totalne rozczarowanie. Dam aż piątkę ze względu na (jak zwykle) świetnie grającego Liama Neesona i Julianne Moore.
P.S. Lądowanie samolotu to już całkowita abstrakcja i w ogóle końcówka beznadziejna.
Film trzymający w napięciu i kręcony w ciasnych wnętrzach to "Symetria". Polecam. Ten omawiany tutaj według mnie ani ciekawy ani na spięciu. Obejrzałem, ziewnąłem i poszedłem spać