Rzadko można oglądać filmy uderzające tak rozbudowaną fabułą składającą się dosłownie z dwóch scen: Affleck siada za stołem i Affleck wstaje od stołu. W pewnym momencie, zaczyna to już być naprawdę przezabawne :). I gdyby nie to, że żenująca "gra" Afflecka zrobiła mi z tego filmu satyrę: "Jak nie powinno się grać w filmach" - nie dałbym nawet 4. W każdym razie taki paradoks - najgorszy aktor w tym filmie odrobinę podnosi jego "walory" :)))
Przypomnij sobie "Chłopców z ferajny", "Nietykalnych", "Depresję gangstera", o "Ojcu chrzestnym" nie mówiąc - i teraz postaw te filmy obok tego nieudolnego, bez charyzmy, bez pomysłu, bez dramaturgii "Nocnego życia"... A zwłaszcza Afflecka obok De Niro :).
"Chłopcy.." to zupełnie inny styl, na dłuższą metę irytujący manieryzmem Scorseze, protoplasta filmów Richie'go, który przerósł mistrza. "Depresja..." to porównanie zupełnie absurdalne, a "Ojca..." trudno z czymś porównywać. Zostają"Nietykalni" i właściwie bez zastanowienia stawiam na "Nocne Życie", mimo że to najlepszy film de Palmy, to nigdy nie miałem dobrego zdania o tym reżyserze(poprawka: "Zycie Carlita" to jego najlepszy film). Z aktorstwem to bywa różnie, de Niro był wielki ale większość gwiazd jest średnia, trzeba przywyknąć- jakie wyjście? Myślę, że z czasem "Nocne Życie" zostanie docenione
Weź leki i nie porównuj filmów na mocne siedem z arcydziełami na dziesięć z plusem.
Oczywiście z "Depresją gangstera" ostro Cię poniosło. :-)
Pewnie przygotowuje się już do kolejnej roli pt. "Mechaniczny Turek", więcej na temat filmu w Wikipedii po wpisaniu rzeczonego tytułu.
Jak chcesz zobaczyć żenująco grającego Afflecka to obejrzyj Batman Vs Superman, a potem jeszcze raz Nocne życie, Ben właśnie taki jest, jak mu się chce to potrafi dobrze zagrać.
Księgowy, Zaginiona dziewczyna, Miasto złodziei czy W pogoni za Amy kontra Armageddon, Gigli, Pearl Harbor czy wspomniany BVS.
Największym problemem tego filmu nie jest drewniana gra Afflecka, tylko scenariusz - ta ciągnąca się niemiłosiernie historia o wszystkim i o niczym
gdyby nie było w tym filmie średniej roli Afflecka i dobrej roli Coopera to już był by koniec. Scenariusz jest kiepski, muzyka senna ( twórca muzyki do Miasta Złodziei , Marsjanina , Człowieka w ogniu czy Królestwa Niebieskiego (spośród 21 filmów które obejrzałem tego pana ten jest zdecydowanie najgorszy )) , dialogi drętwe a gra aktorska pań słaba. Nawet R. Richardson nie zachwycił zdjęciami. Nie ma o czym mówić.
No jeszcze jeżdżą samochodami i chodzą korytarzami. Faktycznie, męczący i nudny film: gadanie zza kadru, zwroty akcji typu "ale nasi chłopcy schowali się jeszcze bardziej i teraz zabiją wszystkich złych", idealna miłość do idealnej kobiety, która oczywiście zginie, no i Ben Affleck - niezawodnie senny, apatyczny, z półotwartymi ustami.
wow, fabułą mnie ten film właśnie wciągnął. Nie sądziłem, że można to tak inaczej odebrać. Historia jest o życiu kolesia i jego przemianie. Jest dużo filmów na takim schemacie, dobrze ocenianych. Mam wrażenie że ten jest krytykowany bo bardzo przeszkadza wam Affleck - dlatego samej historii się obrywa. Zgodzę się, że aktor nie powala i tylko z tym.