Coś czuję, że zostanę tu zlinczowana, ale ten film wg. mnie jest po prostu nudny. Oglądałam go dawno temu w kinie i nie pamiętam żebym kiedykolwiek wcześniej, albo później (no może jeśli nie liczyć drugiej części Piratów z Karaibów") wynudziła się bardziej. Fabuła wydaje się być naciągana do granic możliwości (od jakiś szlachcic nagle przypomina sobie, że ma dziecko wtf?) i dziecko wyrusza do Jerozolimy, gdzie zostaje wielkim panem. To jednak jeszcze nic. Naiwność i brak realizmu można przecież zamaskować wspaniałą akcją, ciekawą atmosferą i innymi sztuczkami. Niestety tu zabrakło i tego. Niby jakaś tam akcja jest, ale pełna dłużyzn. Nie ma w tej produkcji nic porywającego, po za może jedną, jedyną sceną w której bohater grany przez Orlando Bloom`a przemawia na murach przed bitwą... Jedyna rzecz, która podobała mi się podobała.