Sam film niezły- dobre efekty specjalne, interesująca historia, świetne kostiumy. Niestety to, co wg
mnie ten film zepsuło to gra głównego aktora. Orlando Bloom pasuje do ról delikatnych, wątłych
chłopców, takich jak Parys w Troi, czy choćby Legolas- eteryczny elf. Do ról charyzmatycznych,
silnych mężczyzn ni w ząb mi nie odpowiada.
Zgadzam się, Orlando jakby nie było zbyt dobrym aktorem nie jest. A umieszczenie go w obsadzie obok Nortona, Ironsa, Neesona i Thewlisa to już w ogóle kuriozalny pomysł. Bloom to najsłabszy element filmu..
A mnie generalnie to on ani ziębi ani grzeje ale tu mi się bardzo podobał. Chyba najlepsza rola, w jakiej go dotąd widziałam.
W mojej ocenie jest o 180 stopni odwrotnie- nie sprawdził się, jako mocny, twardy facet!
Mi akurat przypadł wyjątkowo w tej produkcji do gustu, a ponieważ przytył do tego filmu i nie wyglądał jak chłopiec to pomaga urzeczywistnić bardziej swoją postać w filmie.
Co do aktorstwa, nie wymagajmy od roli kowala zbyt wiele :P
O kwestii treningów Blooma do filmu Królestwo Niebieskie był napisany jeden artykuł w Men's Health.
PS. Mam nadzieję, że oglądaliście wersję reżyserską :)